Przesądy żeglarskie

Podróż zawsze jest czymś ekscytującym. Jedni wolą piesze wędrówki przez góry, drudzy podróże samochodowe lub kolejowe, a jeszcze inni najlepiej czują się na wodzie. Rejsy morskie jachtem lub nawet po jeziorach zawsze są czymś ekscytującym. Jednak to te większe trasy na niewielkim jachcie wymagają najwięcej odwagi, ale również przynoszą najwięcej emocji. W czasie tych dłuższych podróży można napotkać wiele przeciwności losu. Próbowano je sobie przez lata wyjaśniać, tłumaczyć tym wszelkie niepowodzenia. Od setek lat wierzono w określone omeny, których należało unikać, jeśli chcieliśmy zakończyć rejs sukcesem. Część tych przesądów przetrwała do dzisiaj.

Klabaternik

Duch statku, wyobrażany jako mały człowiek z kapeluszem i latarenką. Miał się pojawiać podczas niebezpieczeństwa. Miał wdrapywać się na maszt i być tam tak długo, jak istniała nadzieja na uratowanie sytuacji. Czyli dopóki był, był również ratunek. Mówi się, że dokuczał leniwym i zaniedbanym marynarzom – bił ich drewnianym młotkiem oraz podstawiał nogi.

Kobieta

Kobiety na statku miały przynosić pecha. Wiązało się to ze sprawą dość trywialną, mianowicie marynarze określali okręt mianem kobiety. Marynarze bali się, że statek będzie zazdrosny i się zemści.

Zły piątek

Marynarze do dziś unikają wypływania na wodę w piątki. Ma to swoje źródło w kulturze wschodu, gdzie piątek był dniem przeznaczonym na praktyki religijne. Niestety przesąd rozprzestrzenił się na całą Europę, mimo że piątek był wcześniej postrzegany jako dzień szczęśliwy – początek wyprawy Kolumba.

Futra i pióra

Dawniej uważano, że futra przynoszą pecha na statku, za to pióra świadczą o opiece nad nim. Prawdopodobnie właśnie stąd wziął się zwyczaj posiadania papugi.